Zdjęcie aury – hit czy kit? Zrobiłam sobie fotografię własnego biopola. Czy było warto?
Z pewnością znajdziesz źródła, które opisują istnienie barwnej, nieuchwytnej elektromagnetycznej mgły, niejako „atmosfery”, biopola wokół człowieka oraz otaczających nas przedmiotów. Ma ona mienić się różnymi kolorami tęczy. Jednobarwna, wielokolorowa lub zupełnie biała. Bywa intensywna i może rozchodzić się nawet do 90 cm wokół człowieka, a niektórzy twierdzą, że jej promieniowanie nie ma końca. Może też być pełna ubytków, blada i wypłowiała. Często określana jako idealne narzędzie raportujące aktualny stan psychoemocjonalny człowieka, które pozwala nawet zerknąć w naszą przyszłość.
Opisywana przez źródła naukowe (dr Walter J. Kilner, Oscar Bagnall) oraz, przede wszystkim, autorów z dziedzin niekonwencjonalnych, ezoterycznych jak Edgar Cayce. Owiana jest wciąż tajemnicą. Zdarzają się osoby twierdzące, że tak jak „Śpiący Prorok” posiadły umiejętność czytania aury, a nawet urodziły się z tym niecodziennym talentem.
Skąd zatem pojawił się w mojej głowie pomysł wykonania zdjęcia aury w gabinecie energoterapii? Od lat fascynuje mnie psychologia kolorów i ich wpływ na nasze życie. Chromoterapie, czakry, moc wibracji kolorów z widocznego spektrum to tylko niektóre z ciekawszych dziedzin pokrewnych. A złożyło się tak drogą synchroniczności, że pisząc tekst o terapii kolorem nagle poczułam ekscytację, aby sprawdzić czy w ogóle w Polsce wykonuje się usługi robienia zdjęć aury. Okazało się, że popularny gabinet oferujący analizę fotograficzną aury jest niedaleko mojego domu rodzinnego, do którego akurat się wybierałam. Zaproponowany przez energoterapeutę termin też idealnie zgrywał się z moimi planami. Zatem podążając Formułą Pasji Bashara (więcej tutaj) zamiar stał się rzeczywistością. A oto wynik:
Zdjęcie aury wraz z analizą wykonałam w gabinecie energoterapii w niewielkiej miejscowości pod Częstochową. Badanie tej mojej prywatnej barwnej atmosfery odbyło się za pomocą aparatury Aura Camera Code Pi. Specyfikację urządzenia znajdziesz tutaj.
Dzień nie należał do najcieplejszych. Odziana w gruby płaszcz udałam się na umówioną wizytę. Poprzedniego dnia poświęciłam cały wieczór na zebranie najważniejszych informacji o aurze, jej właściwościach, kolorach, kształcie, zatem byłam porzygotowana na dyskusję i zadawanie pytań prowadzącemu analizę energoterapeucie.
Drzwi gabinetu otworzył trzydziestokilkuletni mężczyzna podobny nieco do młodej wersji Rasputina. Zostałam poproszona do poczekalni, w której przywitały mnie kwiaty doniczkowe znane ze swej pozytywnej energii i właściwości oczyszczających: paprocie, skrzydłokwiaty, zamiokulkasy. W poczekalni gdzieś w oddali turkotała farelka, która nieskutecznie próbowała ogrzać pomieszczenie. Energicznie pocierałam ręce. Oczywiście sprawdziłam sobie przed wizytą na stronie producenta bhp analizy. Ręce muszą być cieple. Nie były.
Energoterapeuta zaprosił mnie do gabinetu i z otchłani pojemnego pokrowca wydobył urządzenie, klawiaturę z metalowymi guzikami na których miałam precyzyjnie umieścić wychłodzone dłonie. Kilkanaście sekund i pomiar został wykonany. Miałam też okazję zobaczyć jak na ekranie monitora porusza się moja aura. Przynajmniej tak twierdziła instrukcja prowadzącego, a także samego producenta. Wiele źródeł podkreśla, że aura człowieka jest w nieustannym ruchu. Niestrudzenie reaguje na każdą naszą myśl, nasze samopoczucie i emocje. Widok poruszającej się aury na ekranie monitora zdawał się to potwierdzać.
Energoterapeuta dokonał analizy. Byłam wstrzemięźliwa w rozmowie, aby uniknąć ewentualnych sugestii, które mogłyby naprowadzać na moje samopoczucie i stan emocjonalny.
Kolorotyp osobowości, czyli dominująca barwa aury:
Wiodącym kolorem mojej aury okazał się pomarańczowy charakteryzujący osoby „produktywne, kreatywne, śmiałe, przedsiębiorcze, kierujące się emocjami”. No prawie same superlatywy, pomyślałam. Pięknie. Zwycięstwo. Jednak energoterapeuta zapomniał dodać, że negatywne aspekty to egoizm, narcyzm i skłonności do uzależnień.
Rozmiar i kształt aury
Jak wskazał wykres na zdjęciu, moja aura ma zasięg 60cm, jest intensywna. Dostałam informację, że nie widać na obrazie „podczepień” bytów zewnętrznych, złowrogich. Tutaj trochę mnie w środku poruszyło. „Podczepy”, duchy, zjawy, energie złe czy dobre. Z mojej perspektywy, po wielu latach studiowania tematu, wiem, że żerowanie na cudzej energii jest niemożliwe, jeśli dawca nie wyrazi na to zgody. Jesteśmy nieskończenie potężnymi, wielowymiarowymi bytami, których celem jest poznanie siebie. Jeśli ktoś funkcjonuje z takim systemem przekonań, że „podczepy” są możliwe, to będzie ich doświadczał zarówno w sobie jak i w obrazie otoczenia. Trochę zapaliła mi się czerwona lampka: oferta usuwania takich negatywnych bytów musi być dochodowa.
Ad rem, co dalej z tą aura.
Jak wykazała maszyna, moja aura różniła się w różnych lokacjach wokół ciała.
Aura podstawy, przy stopach, czyli stabilizacja życiowa
W moim przypadku, jeśli spojrzysz na zdjęcie, widać duży ubytek aury przy podstawie. Pan analityk zasugerował, że może to oznaczać brak poczucia stabilizacji życiowej, materialnej, brak domu (dosłownie bezdomność), brak wsparcia od partnera. Zupełnie nietrafione. Mam dom, kochanego Męża, wsparcie rodziny. Jedyne co mogę kwalifikować jako jakiś destabilizujący ubytek to niezadowolenie z kariery zawodowej, wyzwania ze samospełnieniem, czego remedium stało się dla mnie podążanie za pasją. To dlatego w ogóle zdecydowałam się na analizę kolorów mojego biopola. W ramach zrównoważenia aury podstawy otrzymałam ćwiczenie uziemiające. Jednak propozycja stawiania bosych stóp na zmarzniętej, zimowej ziemi wydała mi się trochę ryzykowna. Byle do wiosny.
Aura przy głowie, czyli codzienne decyzje
Z lewej strony głowy aura widocznie ciemniejsza. „Ubytek” aury ma świadczyć o tym, że jest ktoś w moim życiu, kto mocno wpływa na moje decyzje. Jestem mamą małego bobasa – spróbujcie zrobić cokolwiek bez pomocy osoby trzeciej, np. babci. Oczywiście, że muszę sie dostosować, bo bym z domu nie wyszła. Gdyby ubytek był wokół całej głowy, oznaczałoby to osobę, która bezwolnie poddaje sie wpływom otoczenia.
Aura z lewej strony, czyli jak widzą mnie inni
Tutaj do końca nie otrzymałam informacji. Zgodnie z moją wiedzą, lewa strona aury obrazuje nam jaką projekcję nas samych pokazujemy otoczeniu. Innymi słowy, jak postrzegają nas inni. Jeśli spojrzysz na zdjęcie, to w tym miejscu jest sporo ciemnych ubytków i dużo mniej światła. Daje do myślenia.
Aura z prawej strony, czyli przyszłość
Energoterapeuta wskazał, że moja aura po prawej stronie jest mocna i rozświetlona, co oznacza, że z optymizmem patrzę na przyszłość. Kumulacja światła aury wskazuje na pewną dużą decyzję do powzięcia. Gdybym miała to ocenić, to zapewne skierowałabym uwagę na moją pracę zawodową i planowane zmiany oraz nadzieje w tym temacie.
Na umieszczonej powyżej analizie znajdziecie też inne informacje jak poziom stres-relaks, poziom energii, równowaga aury i czakr, równowaga ying i yang, relacja umysł, duch, ciało. Energoterapeuta dodał kilka komentarzy na ten temat, jednak ich wartość merytoryczna pozostaje marginalna.
Przyszedł czas na podsumowanie.
Czy urządzenie rzeczywiście działa? I tak, i nie. Jak wiele przedmiotów, metod czy technik jest ono jedynie biletem przyzwolenia, czyli narzędziem, które samo w sobie nie ma mocy sprawczej. Jest jak tabletka z efektem „placebo” – dla jednych skuteczna, dla innych bezwartościowa. Ostatecznie, świadomie czy nie, to każdy z nas decyduje o tym czy z takiego biletu przyzwolenia skorzysta.
Wykonywałam zdjęcie aury z intencją, że fotografia rzeczywiście pokaże aktualny stan mojego samopoczucia. W przeważającym procencie analiza okazala sie trafiona. Oczywiście pozostawałam otwarta na możliwość ewentualnego nadużycia ze strony oferującego usługę. W moim przekonaniu możemy ulec manipulacji tylko wtedy, kiedy się na to zgodzimy.
WSZYSTKO, ale to wszystko, cała rzeczywistość, w której żyjesz uzależniona jest od Twojego systemu przekonań, Twoich przeświadczeń, kultywowanej filozofii. Metody lecznicze, astrologie, horoskopy, suplementy czy innowatorskie techniki medytacji – to tylko instrumenty, które przyciągasz do siebie, ponieważ w danym momencie są one najbradziej zgodne z Twoją częstotliwością. To dzięki nim dajesz sobie niejako przyzwolenie na bycie sobą. To one mają umożliwić Ci zmianę, której poszukujesz. Docelowo tak naprawdę poznanie samego siebie.
Czy zrobię kolejne zdjęcie aury?
Prawda jest taka, że nie powtórzyłabym tego eksperymentu. Z punktu widzenia materii było ono kosztowne (150 zł), trwało trzydzieści minut i nie mogę powiedzieć, że uzyskałam bogactwa informacji. Mimo wszystko było to ciekawe doświadczenie, a wartość samego urządzenia i skanów aury to moim zdaniem kwestia indywidualnych przeświadczeń. A jeśli zastanawiasz się jaka jest barwa Twojej „atmosfery”, istnieje interesujący test. Poobserwuj swoją garderobę i kolory Twoich ubrań. Wiele wskazuje na to, że wybieramy odzież, która z dużym prawdopodobieństwem odzwierciedla rzeczywiste zabarwienie naszej aury. Powodzenia!
A.
Powiązane:
Hej, moglabys na maila podeslas adres tego gabinetu? 🙂
Witaj ylwe, Niestety nie mogę udzielić tej informacji, między innymi dlatego, że nie mogę wziąć odpowiedzialności za profesjonalizm gabinetu i osoby dokonującej analizy aury. Nie chcę nikogo narażać na ewentualne, potencjalne, nieprzyjemności moralne, niekorzystne konsekwencje zdrowotne czy finansowe. Zdecydowałam się na wykonanie fotografii aury na zasadzie eksperymentu na własnym organizmie. Oczywiście energoterapeuta może być specjalistą wykwalifikowanym, posiadającym konieczny zasób wiedzy, jednak ja osobiście nie mogę tego zagwarantować. Pozdrawiam Cię serdecznie